Andrzej Tadeusz Kijowski Andrzej Tadeusz Kijowski
3264
BLOG

Polska Najemników

Andrzej Tadeusz Kijowski Andrzej Tadeusz Kijowski Gospodarka Obserwuj notkę 32
W nowym „Millenium” Polacy mają być Najemnikami a nie producentami.
 
Moja książka sprzedaje się znakomicie. Zrobiłem remanent. W ciągu dwu i pół miesięcy od wydania udało mi się sprzedać 1/3 tysięcznego nakładu. Za gotówkę ! Połowa jest już w księgarniach, gdzie czekam na zapłatę. I to mimo kłód jakie rząd rzucił w grudniu wydawcom pod nogi. W tym miesiącu tradycyjnie najlepszej sprzedaży księgarskiej zapowiedziano podwyższenie VAT-u na książki nie decydując ( do ostatnich dni miesiąca, ostatnie przepisy pojawiły się dopiero w styczniu) – jak zostaną potraktowane w roku 2011 książki wydane wcześniej, w tym takie jak moja, której druk ukończono w listopadzie 2010. Zresztą do dziś niektóre księgarnie nie mają w tej kwestii jasności i jak się przed chwilą w księgarni PWN-u na Polnej dowiedziałem wolą nie współpracować z małymi wydawcami. Pierwszy etap opanowywania rynku -  koncentracja.
 
Efekt – w grudniu żadna hurtownia nie chciała ze mną rozmawiać, a i księgarnie z drżeniem serca brały po parę egzemplarzy. Dziś jest już inaczej. Mam sukces – ewidentny. Świetne recenzje Krzysztofa Masłonia i Marcina Wolskiego ! No i wiadomo, że do końca kwietnia książkę można sprzedawać na zerowym VAT-cie. Prawdopodobnie w środę najbliższą podpiszę umowę z hurtownią.
Wszystko wskazuje na to, że przed targami książki cały nakład się sprzeda, a na te trzeba by już przygotowywać kolejny nakład. Zwiększony, a może i nieco poprawiony.
 
Tego jednak bez kredytu nie zrobię. Książka kosztowała mnie 50 tysięcy złotych. Część kosztów pokryłem najdroższym kredytem jaki istnieje na rynku. Ocierającym się o granice lichwy, a  dostępnym z karty kredytowej w Banku  City Handlowy. Wiszę jeszcze trochę grafikowi. Drukarza udało mi się spłacić w przeszło 40 %. Powinienem już w całości i teoretycznie zebrałem na to, gdybym poza tym miał z czego żyć. Jednak wydana własnym sumptem książka jest jedynym źródłem mego utrzymania. Od października bowiem nie mam żadnych innych dochodów.
 
W tej sytuacji zwróciłem się do Banku „Millenium”, który reklamuje się tym, iż wymienia karty kredytowe na tańsze – oprocentowane jedynie na 10 % pod jednym warunkiem, że klient udokumentuje regularne spłacanie dotychczasowego zadłużenia. Udokumentowałem to. Wykazując także, że z tytułu przychodów z własnej działalności gospodarczej zarobiłem w dwa miesiące przeszło 34 tysiące złotych. Dowiedziałem się właśnie, że cytuję:
 Ze względu na wysokie zadłużenie i nieakceptowane przez nasz Bank dochody osiągane przez Pana, w obecnej chwili nie jesteśmy w stanie zaproponować Panu takiego produktu.
 
O co tu chodzi ? Rzecz oczywista. Nie mam stałego etatu. Nie jestem zatem najemnikiem. Właścicielowi firmy Banki proponują w najlepszym wypadku po roku działalności kredyt w wysokości 1/12 jego rocznego dochodu. Ktoś kto podpisał umowę na czas nieokreślony może zadłużyć się na dziesiątki tysięcy. Miałem taką sytuację i zadłużyłem się nieco. Warszawska Pani Bufetowa wywaliła mnie na pysk, a ja … no cóż: płaczę ale płacę. W razie czego zabiorą mi mieszkanie. Będę mógł ogłosić upadłość konsumencką. Czekam tylko gdy jak w Starożytnym Rzymie będzie można ogłosić upadłość obywatelską: siebie lub dzieci sprzedać lub w niewolę zastawić. To by dobrze się za mąż wydać stało się już napowrót  nowym społecznym normatywem. Ja jednak pożyczkę tak ładnie spłacałem, że mi wreszcie ten limit na karcie nieopatrznie zwiększono. Nieopatrznie – bo zamiast go przejeść, czy ulżyć sobie zainwestowałem go we własny produkt.
 
A tego właśnie Polakom już nie wolno.
 
Rozmawiam z Markiem Królem. Jeszcze niedawno zaliczanym do najbogatszych w Polsce ludzi, który swój majątek zrobił na wydawaniu prasy. Polskiej Prasy. Nieważne, że robił ją na początku z ludźmi z PZPR, od których się potem odsunął. Wspierał go m.in. M.F. Rakowski. A ja dziś naprawdę lepiej myślę o Rakowskim czy Jaruzelskim którzy szli na kompromisy dla Polski niż o Komorowskim czy Tusku, którzy wtedy domagali się wraz z cała opozycją "michy”, a dziś kupczą Polską - za „kiełbasę”.
 
Więc rozmawiam z Markiem Królem, który wsparł mnie jak mógł i umiał -  pięknym tekstem wstępnym do „A Teraz Konkretnie”, za który jedynym honorarium mogły być egzemplarze autorskie  całego „Opisu Obyczajów”. Pytam czy nie znajdę gdzieś na rynku kredytu pod murowaną inwestycję jaką byłaby reklama i możliwość wprowadzenia do EMPiKów powiedzmy 10 tysięcznego nakładu mojej książki. Patrzył na mnie z rozczuleniem. Opowiedział jak jako wydawca „WPROST’u” chodził od banku do banku gdy większość reklamodawców odwróciła się od niesłusznego pisma. I nigdzie nie było kredytu.
 
Marek jest biznesmenem. Winą obarcza wyłącznie siebie. Puszczał zbyt śmiałe teksty więc go teraz rodzina Cimoszewiczów dopadła w Stanach na 6 mln $, Stypułkowski uzyskał właśnie wyrok na głupie 100 tysięcy złotych. Jeszcze Chrostowski (kierowca Popiełuszki), firma JJS.
Były wydawca WPROST szykuje się do sprzedaży swego osławionego „pałacu” w Konstancinie. Już przestaje go być stać na utrzymanie posesji.  Jednak przyznaje, że jego koledzy z amerykańskiego Newsweeka czy Washington Post nigdy nie byliby narażeni na takie konsekwencje za próbę (zawsze obarczoną ryzykiem błędu) realizowania posłannictwa IV władzy i strzeżenia Narodowej Racji Stanu.
 
Dzwoni do mnie Iks kolega ze szkoły, świetny elektronik. Jego Ojciec był Dyrektorem Zjednoczenia za Gierka. Kolega przeczytał moje ogródkowe żale i odkrył, że to także o nim. Zadzwonił bym wiedział, że nie jestem sam. Trochę. A trochę może by się zabezpieczyć. By ci co słuchali naszej rozmowy wiedzieli, że ja już też wiem. A jeśli się coś Iksowi stanie – zacznę mówić. A gdyby mnie coś się stało. Ma kto mówić. Jestem bowiem „człowiekiem przesądnym, to śmieszna słabostka, ale muszę ją tutaj wyznać. Dlatego też gdyby mojego najmłodszego syna spotkał jakiś nieszczęśliwy wypadek, gdyby jakiś funkcjonariusz policji zastrzelił go przypadkowo, gdyby powiesił się w swojej celi, gdyby pojawili się nowi świadkowie, aby potwierdzić jego winę, moja przesądność kazałaby mi uważać, że jest to rezultat złej woli nadal żywionej wobec mnie przez kogoś z tu obecnych. Pozwólcie, że posunę się dalej. Gdyby piorun uderzył mojego syna, będę za to winił niektórych z tu obecnych. Gdyby jego samolot spadł do morza czy jego statek pogrążył się w falach oceanu, gdyby nabawił się śmiertelnej febry, gdyby pociąg uderzył w jego samochód, to moja przesądność jest taka, że przypisałbym to złej woli tutaj obecnych. Panowie, tej złej woli, tego pecha, nie mógłbym przebaczyć nigdy.[1]
 
Iks przyjął mnie w ogromnym lokalu, gdzie jeszcze niedawno za rządów Kaczyńskiego finalizowano prace jego firmy, która przez 15 lat wyspecjalizowała się w dostarczaniu pewnych urządzeń. – „My wszyscy tu jesteśmy z Platformy. Wszyscy głosowaliśmy na Tuska – mówi Iks. Ale gdy tylko zmienił się rząd dowiedzieliśmy się, że traktowanie takich małych firm jak nasza musi ulec zmianie. Nie może być tak,  by Polak działał na rynku jak monopolista".
 
Oczywiście zdaniem wielkich korporacji z międzynarodowym kapitałem tak być nie może. I robią wszystko co w ich mocy by pozbyć się konkurenta. Szczególnie jeśli jego rząd go nie wspiera. Tak jak swoje narodowe firmy wspierają Niemcy czy Amerykanie.
 
Marek Król ma jeszcze na 1,5 roku życia. Zabezpieczył dzieci. Iks był mniej przezorny – nawet mieszkaniem córki odpowiada za długi w jakie wpędza go obecna władza. Więc na Komorowskiego już  nie głosował. Mądry Polak po szkodzie... Mam  jeszcze 500 kompletów „Opisu Obyczajów” na sprzedaż, Iks również wyprzedaje magazynowe zapasy. Ale ani jemu ( zadłużonemu już na miliony), ani mnie z moimi śmiesznymi kilkudziesięcio tysięcznymi zobowiązaniami wyprzedaż zapasów magazynowych nie starczy na nową produkcję.
Iks  jednak ma jeszcze „ na sprzedaż” kilkunastoletni "know how" swojej firmy, z którym w każdej chwili może wyjechać z Ojczyzny na Zachód. W wyjazdach mamy doświadczenie bo na obczyźnie łatwiej być najemnikiem.
 
Więc Marek Król może gdzieś na Bahamy, Iks Ygrek do Stanów.
 
A ja ?  Gdzie się mam nająć z moimi książkami skoro Wydawnictwa Libellla Romanowiczów  na paryskiej Wyspie św. Ludwika już nie ma,  a i Książę Jerzy Giedroyc też nie czeka z honorarium  w Maisons-Laffitte nad Sekwaną?
  


[1] Mario Puzo „Ojciec Chrzestny”

Kawaler Krzyża Komandorskiego Polonia Restituta     Moje poglądy polityczne są - gramatyczne.      Nie głoszę takich, które źle brzmią po polsku.            „Opis obyczajów w 15-leciu międzysojuszniczym 1989-2004”  „Organizacja kultury w społeczeństwie obywatelskim na tle gospodarki rynkowej. Czasy kultury 1789-1989”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka