Andrzej Tadeusz Kijowski Andrzej Tadeusz Kijowski
1495
BLOG

Donald Tusk i inni złodzieje moich groszy. Tren Obywatela.

Andrzej Tadeusz Kijowski Andrzej Tadeusz Kijowski Polityka Obserwuj notkę 37

 „To któż moich groszy złodziej czy Żyd jucha, cy dobrodzij!?” pyta Czepiec w „Weselu” Wyspiańskiego.

Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że dla przeciętnej polskiej rodziny podwyżka VAT będzie oznaczała dzienne obciążenie w wysokości kilkunastu groszy. 

Akcję podnoszenia VATu wykonano pod medialną osłoną Afery Krzyżowej.

Niektórzy nawet z tego powodu okrzyknęli Tuska geniuszem i mistrzem PR-u. O błoga naiwności ! Gdy rzecz tyczy pieniędzy święty Boże nie pomoże. Strajki robotnicze nie wybuchały w momencie ogłoszenia podwyżek lecz po miesiącu lub dwu, gdy ludzie ich skutki poczuli w domowych budżetach.

Podwyżka VAT jest dokładnie tym samym czym urzędowe podniesienie ceny tanich wędlin w czerwcu 1980 roku. Lublin Lublinem. Ale na ogólnopolską reakcję trzeba poczekać. Jest oczywista. I rządzący już zdaje się zrozumieli, że muszą się chronić.

 Pałac Prezydencki – coraz częściej Namiestnikowskim znów zwany już odgrodzony został metalowymi barierkami. I to jest fakt: porażający, straszny, niewątpliwy.

Ostatni raz władza w taki sposób odgradzała się od społeczeństwa w Stanie Wojennym. Łagodnym bardzo Stanie przypomnijmy, gdzie liczba ofiar równoważono była z naddatkiem ograniczoną ilością kolizji drogowych. Saldo egzystencjalne jak to kiedyś ze swą bezwzględną logiką brydżysty wyliczył Janusz Korwin-Mikke zdecydowanie na korzyść Jaruzelskiego.

Ten obraz chyba mocniej niż los własny i przyjaciół unaocznił mi to, co od prawie od dziesięciu lat już czuję, że skończył się mit szczęśliwości i obywatelskiej demokracji, w który uwierzyłem 4 czerwca 1989 roku. Skończył według moich obliczeń wraz z wejściem do Unii Europejskiej i NATO, ku któremu teraz pomalutku, pomalutku  Rosja jak gaz pełza,


Zrobiłem proste podsumowanie. Rok 1968 - marzec. Mój Ojciec wśród przywódców literackiej rebelii pokonuje Stanisław Ryszarda Dobrowolskiego ogłoszoną rezolucją potępiającą zdjęcie „Dziadów” i piętnującą zabiegi cenzury. Cenzury nieformalnej dodajmy. Główny Urząd Kontroli Prasy był organem całkowicie niekonstytucyjnym działającym na podstawie Dekretu KRN. Zatem Gomułka wyklina Andrzeja Kijowskiego publicznie po nazwisku wraz z Kisielewskim, Jasienicą – paru innymi. Nb. Artur Międzyrzecki był niepocieszony, że go publicznie nie wymieniono.

Konsekwencje? Parę osób legitymujących się właściwymi koneksjami wyjechało na Zachód rozpoczynając niezłe życie czy to w Sztokholmie czy to w Paryżu. Kto został … cierpiał strasznie.. Np. jak Krzysztof Pomian czy Małgosia Szpakowska musieli pracować jak zwykli archiwiści w Bibliotece Narodowej póki ten pierwszy nie wybierze emigracji do CNRS w Paryżu, a dla Szpakowskiej nie znajdzie się miejsce w redakcji warszawskiego „Dialogu”. Tam zresztą w późnych latach 70 pisywałem. Za tekst otrzymywałem 2 do 3 tys. ówczesnych złotych. To była druga pensja nauczyciela. Zły czas trwał zatem od marca 68 do grudnia 1970.. Potem już Gierek, liberalizacja, powstaje koszerne pismo „Literatura”, gdzie w odróżnieniu od wilhelmiańskie „Kultury” nie wstyd było publikować. W niej debiutowałem.

Trudny czas trwał zatem półtora roku.  Ale w tym „ponurym okresie” mój Ojciec po 1968 roku miał wprawdzie „zapis” na nazwisko lecz nie stracił etatu kierownika działu w "Twórczości", a Jurek Lisowski oddał mu na trudny czas przeglądy prasy francuskiej. Najpierw pod literkami, ( czasem AK, kij, a nawet rb czyli rany boskie) wreszcie jako Dedal robił też przeglądy prasy polskiej, które następnie przekształciły się w Felieton już powszechnie rozpoznawalnego DEDALA. Ale cały czas zarabiał ! Miałem 14 lat. Na zasnutych deszczem Mazurach ale przecież miałem wakacje. Nie zaznałem głodu.

 Winna była władza. Oni – czyli komuniści i cenzorzy decydowali co komu wolno w PRL. Przyznawali nagrody i wyznaczali kary: temu całkowity zakaz, innemu tylko w mediach centralnych. To się nazywało „rozrzedzanie”. Cenzura był zasadniczo ukryta ale obliczalna. Zabawa z cenzorem wyostrzała nawet inwencję takich choćby autorów jak Wojciech Młynarski, który w „Walcu” o swojej płycie śpiewał:

I ja także tu Broń boże

Też nie będę zębem zgrzytał

Gdy się komuś nagle może

nie spodoba moja płyta

No to co, że forma brudna

i że błędy tam i tu?

przyjdzie walec i wyrówna,

przyjdzie walec i wyró,

przyjdzie walec i wyró!

 

W 1976 powstał KOR i Niezależna Oficyna Wydawnicza. Wydawali w niej Andrzejewski, Brandys. Także mój Ojciec. Skromnie bo skromne ale zarówno zecerom jak pisarzom honoraria Mirek Chojecki płacił.


W III Rzeczpospolitej „Niezależna Telewizja Polska” nigdy nie powstała.   Moją  „Nową Telewizję Warszawa” zamknięto siłą w 1995 roku. Od roku 1997 nie udało mi się zarobić na wizji złotówki. Owszem – robiąc „con amore” moje Teatralne Ogródki, na których można było tylko zbankrutować -  występowałem często w TV okienku, jednak zawsze za frico.

Nie było wyjścia. Po 8 latach biedowania przyjąłem urzędniczą pracę. Zwolniony zostałem  przez Gronkiewicz-Waltz w lutym 2007 roku: za sukces na Frascati, za donosy (wszystkie bez pokrycia) i wreszcie za to, co mi Ryś Holzer też już rozwiedziony z Gazetą Wyborczą wyjaśnił, że ... wszedłem w politykę biorąc ( na mój Ogródek !!!) Kacze ( czyli od Prezydenta Miasta pochodzące ) pieniądze. A za to, znów zacytuje Rysia... - Nie ma przebacz. 

Ojciec chrzestny jednej z mych córek Tadzio Sobolewski nie był mi w stanie załatwić anonimowych opisów filmów w Gazecie Wyborczej. Przyjaciel lat dzieciństwa Włodek Paszyński ( wiceprezydent Warszawy przy HGW) nie umiał mi znaleźć pracy w mieście ani nawet poza nim. A ponoć próbował. O innych 500 rozmowach nie wspomnę. Klęskę poniosła też Salonowa Pani Ewa Pióro! A bardzo się starała.

Od 13 stycznia 2007 odkąd Farfały zwolniły mnie z telewizji, gdzie na zapleczu czyli w tzw. Akademii Telewizyjnej przytulił mnie Urbański- żyję z karty i pożyczek od ludzi. Raz na pół roku przepchnę coś w "Rzeczpospolitej". Dwa Katolickie pisma – też odmówiły współpracy. Podobno – pieniędzy nie mają. Czasem jakieś krótkotrwałe (archiwistyczne na przykład) zlecenie uzyskam, o które walczyć trzeba jak o wodę na pustyni. Moje córki nie mają wakacji lecz pracują po 14 godzin za 6 zł na godzinę w kawiarniach. 16 letni samochód rozpadł się tej zimy.

Mogę oczywiście pisać.  Rzecz jasna bez honorariów. A przecież pisanie to mój główny zawód !

Na Salonie24 mam sporą publiczność. Moje teksty jednak też, podobnie jak niegdyś Seniora - podlegają "rozrzedzaniu". Na szczycie strony głównej czyta nas nawet 250 osób na raz. Na dole już ledwie kilkanaście. Widać nie jestem tak obliczalny jak większość „czerwonych” więc też tylko niektóre moje utwory goszczą czasem na u samej góry Salonu. Filmy mogę naturalnie nieodpłatnie i zrzekając się praw na licencji Creative Commons -  umieszczać na moim kanale na  You-Tubie. Oczywiście pod warunkiem, że mam dostęp do Internetu. Odpowiedni Komputer. U Marksa to się nazywało środki produkcji.

 

Kto i jakie ma środki produkcji też widać dziś Pod Namiestnikowskim pałacem. Ludzie chcą się modlić. Nie mają jednak nagłośnienia. Raz tam przyszedłem z tubą. Stała się zaraz bardzo popularna. Bo to wcale nie tani sprzęt, a i baterie kosztują.

Są więc po prostu dwie strony. Biednych i bogatych. Tych co się nachapali i tych co zazdroszczą. Ci co mają: politycy, księża, karczmarze – wszyscy są po jednej stronie.

Ta strona. Ta Polska „A” ma nagłośnienie, ma kamery. Gdy zobaczy estetyczną tablicę, na którą zdobyła się „bida” - wnet przyniesie drugą, która cały obraz zasłoni.To więcej niż środki - to buta bogatszych.

Oto istota sporu. Odwiecznej walki biednych i bogatych. Ci ostatni mają środki i drżą, że je stracą. To finansowa elita często oczywiście nie żyjąca z plonów tego kraju i nie w nim płacąca podatki.

Nie ma Cenzury, ani Centralnego Komitetu. Pozostali biedni i  bogaci. Ci bogaci właśnie pod osłoną krzyżowej zadymy zajrzeli nam do kieszeni. Wyjęto z niej jak Tusk powiedział  ledwie kilkanaście groszy dziennie. Z perspektywy rządu, który chce się wyżywić to oczywiście mało. Ale gdy komuś jednego grosza zabraknie – już bułki mu nie sprzedadzą.  

Nie to nie Platforma ani PiS czy jakaś inna siła wybudowała tę metalową barierę pod Pałacem. Zrobił to może Prezydent Miasta, może Namiestnik Kraju, może Burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski zakładnik wpierw PIS-u, dziś Platformy. Może Hanna Gronkiewcz-Waltz jeszcze nie tak dawno przez ZCHN Ryszarda Czarneckiego na Prezydenta kraju promowana ?

Cóż dodać ... Pewnie gdybym potrafił z nimi rozmawiać i dorobić się -  nie byłoby mnie tam przy Krzyżu. Że to miejsce gromadzi naszą frustrację, żal, zawód? A przecież próbowałem. Z jakiegoś powodu nie wyszło. Z jakiegoś powodu między nami, a władzą, która miała być 'nasza' wzniesiono oto metalowy mur, którego strzegą w brunatnych odzieniach zesłane przez Ciemne Siły – blond Policjantki

 Szczyty perwersji. To już nie jest walka o Krzyż co napisano po angielsku i po Polsku.To protest przeciw zakłamaniu, przeciw tej barierze, przeciw podziałowi Polski, na tych, którzy pracują dla obcego kapitału i tych co mają wyginąć lub wyemigrować.

 

Z tym, że dziś inaczej niż w 1968 roku  emigrować też już nie ma dokąd. Pozostają powroty do Tragedii i Kronik Szekspira. Makbetsię toczy. Przyjdzie czas Ryszardów. Pozostają samobójcze akty takie, na jaki dwa lata temu zdecydował się brat wiceszefa "Rzeczpospolitej" – Piotr Skórzyński. Zamarłem czytając wspomnienie Teresy Bochwic o znajomym mi dziennikarzu, który zresztą w którymś momencie kierował tym samym co ja działem kultury „Tygodnika Solidarność”. A przecież, gdy jego los poznałem nie miałem wrażenia by miał gorzej np. ode mnie...Pewnie jest nas wielu, bardzo wielu, którzy nie piszą , nie wzniosą Trenu nad Rzeczpospolitą. Z cicha tylko zawodzą i mielą przekleństwa.

 

Do czasu rzecz jasna. Do czasu. Wiadomo, że gdy lud widzi bariery prędzej czy później się na nie wspina.  Kto za to odpowie ? Żadna partia. Tylko ludzie. Bogaci konformiści. Pewnie jak pisał Norwid także wynajęte przez nich „policje jawne, tajne i dwupłciowe” co jednają się przeciwko „kilku myślom, co nie nowe”.

Krótko mówiąc z jednej strony jesteśmy My czyli biedota i urastający las stawianych przez nas krzyży.  

Z drugiej Donald Tusk i inni  złodzieje naszych groszy !

 

 

Kawaler Krzyża Komandorskiego Polonia Restituta     Moje poglądy polityczne są - gramatyczne.      Nie głoszę takich, które źle brzmią po polsku.            „Opis obyczajów w 15-leciu międzysojuszniczym 1989-2004”  „Organizacja kultury w społeczeństwie obywatelskim na tle gospodarki rynkowej. Czasy kultury 1789-1989”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka